Trochę zimy w pełni lata… na wiosnę. A co!!! Taki misz-masz. Mamy maj, a więc wiosna w pełni, choć patrząc na dzisiejszą temperaturę za oknem to chyba środek lata. Przyjemny chłodek zimowej pory czuć z nowego Pucia!
Pucio i ćwiczenia z mówienia to najnowsza książka, którą napisała Marta Galewska- Kustra – logopeda, pedagog dziecięcy, pedagog twórczości oraz świeżo upieczona MAMA , a zilustrowała ją Joanna Kłos.
Znacie zapewne już poprzednie części, pisałam o nich także TUTAJ. Jeśli jednak coś Wam umknęło, lub Wasze małe Skarby dopiero niedawno przyszły na świat, to polecam o nich poczytać i zakupić bądź pożyczyć 🙂
Akcja nowego Pucia – kultowej już, a zarazem obowiązkowej pozycji w biblioteczce malucha, toczy się w zimie. Nasz mały bohater wyjeżdża na ferie do rodziny w górach. Poznajemy nowe postaci oraz przygody chłopca. Fabuła nie jest skomplikowana, dlatego bez obaw, że nasze dziecko mogłoby się pogubić w biegu wydarzeń. W porównaniu do poprzednich części, ta zawiera więcej elementów i bardziej rozbudowane dialogi. Razem z Puciem, nasze dziecko zdobywa nowe umiejętności językowe. Książka przeznaczona jest dla dzieci 2,5 -3+ – oficjalnie – nieoficjalnie powiem Wam, że zachwycony jest nim mój Franio – niespełna dwulatek, jak i masa, masa innych fanów Pucia, poniżej trzeciego roku życia. Dlaczego zatem dedykowana jest dzieciom starszym? Bo zawarty w niej materiał językowy jest dużo bardziej rozwinięty w porównaniu do poprzednich części. Nasze dzieci rosną – Pućko także! Wszystko zależy od tego jakie mamy oczekiwania wobec tej książeczki, jednak z założenia sprosta wymaganiom trzylatka, ale i zadowoli dwulatka. Rozwojowo oczekujemy przedstawionych umiejętności od tych nieco starszych dzieci, ale jak wiemy, niektóre młodsze „papużki” mogą śmiało dosięgać już tego poziomu językowego. Górna granica? Tak jak i w poprzednich częściach nie potrafię jej określić. Pucia kocham zarówna ja, jak i moja mama 🙂 W pracy także korzystam z tej pozycji, podczas terapii z dziećmi starszymi, które np. uczą się czytać. Książka o Puciu to rewelacyjne narzędzie – pomoc, a to jak z niej korzystamy, zależy w głównej mierze od naszej kreatywności. Oczywiście autorka podpowiada we wprowadzeniu kilka wskazówek. Znajdziecie tam także informację jak NIE pracować z tą książką, na co zwracać uwagę, oraz jak i dlaczego tak, a nie inaczej, jest zbudowana książka.
Jak w poprzednich częściach, tak i w tej, mój Franio ma kilka ulubionych stron. Nr 1 to ta, gdzie tata złamał nogę i musiał udać się do lekarza na badanie i w efekcie na założenie gipsu. Poziom empatii u takich maluchów zawsze wprawia mnie w osłupienie. Mocne wcielanie się w zaistniałą sytuację i szczere, głębokie współczucie tak utkwiło w głowie mojego malucha, że nawet kiedy spotkał w kościele Pana ze złamaną nogą, podpierającego się kulami, krzyknął „jak tata Pucia!”. To kolejny przykład tego jak blisko świata dziecka jest świat Pucia!
Ta część ma jeszcze większe zastosowanie w gabinecie, niż poprzednie. Mam takich Pućkomaniaczy i z ogromną radością przygotowuję dla nich ćwiczenia w oparciu o ubóstwianego Pućka. Terapia przebiega znacznie przyjemniej, kiedy zajęcia nawiązują do ulubionej postaci z książki. Podpowiem Wam pewien pomysł na ćwiczenie narracji – kseruję którąś stronę Pućka zakrywając wszystkie teksty, następnie samodzielnie zapisujemy pomysły na dialog czy możliwe inne ciągi dalszych wydarzeń, np. co by się stało, gdyby nie było korka w drodze na ferie, jakie atrakcje mogły ominąć bohaterów – ćwiczymy w ten sposób narracje, czytanie a także budowanie pytań i odpowiedzi.
Ale odbiegłam od tematu- artykuł ma być o nowym Puciu, a nie ćwiczeniach w nawiązaniu do niego. Trudno jednak o tym nie wspomnieć przy ogromnej sławie tego małego chłopczyka i uniwersalności jego zastosowania w każdym niemal wieku dzieci. Ćwiczenia językowe, zaproponowane w książce, także są po coś, warto z nich korzystać. Każdy rodzic, może w ten sposób wpływać na rozwój mowy swojego dziecka nie będąc logopedą. Jak wspomniałam we wcześniejszym wpisie na temat poprzednich części Pucia, autorka jest świetnym specjalistą i warto korzystać, w warunkach domowych, z jej wiedzy (malutkiego fragmentu) ujętej w książce. A my – logopedzi – jesteśmy jeszcze bardziej kreatywni na zajęciach dzięki Puciowi, wymyślając różne około-puciowe zabawy.
UWAGA!
Przy okazji każdych ćwiczeń czy z książką czy bez, zwracajmy uwagę na to, by nie zmuszać dzieci do mówienia. Wytrwale powtarzajmy proste konstrukcje zdaniowe, dziecko uczy się bowiem przez naśladownictwo, musi osłuchać się ze wzorem, by kiedyś umieć go użyć.
W tej części poznajemy z Puciem m.in.
– pytania i odpowiedzi na pytania wszystkich przypadków KTO? CO? KOGO? CZEGO? KOMU? CZEMU? KOGO? CO? Z KIM? Z CZYM? O KIM? O CZYM?
– odpowiedzi na pytania – CO ROBI? GDZIE? JAKI? JAKA? JAKIE? CZYM? ILE? JAK? NA CZYM? DOKĄD? DO KOGO? DLA KOGO? Itp.
Jak widzimy, mówimy tutaj już o rzeczownikach, czasownikach, przymiotnikach, przysłówkach, zaimkach, przyimkach itd. Materiał językowy jest bardzo bogaty.
– liczbę mnoga i pojedynczą,
– nowe rzeczowniki i czasowniki ,
– zdania proste i złożone,
– kolory.
W ten sposób dziecko bardzo naturalnie nabywa nowe zdolności gramatyczne, fleksyjne czy po prostu poszerza swój słownik. Ćwiczy także umiejętność posługiwania się pełnymi zdaniami. Pucio daje nam okazję do przedstawiania wzorów wypowiedzi.
Pucio to książka interaktywna (pozytywnie) – świat Pucia jest bliski naszym maluchom. Dzieci mogą się utożsamiać z przedstawionymi sytuacjami i przygodami chłopczyka. Dziecko „wskakuje” niejako do świata Pucia, żyjąc jego przygodami. Mały czytelnik z zapartym tchem czeka co będzie dalej i ….. oto szykuje się 4 część (jupi! Jupi!)
Piękne i proste, ale przejrzyste i czytelne ilustracje to ogromna zaleta tej książki. Dobrze wiemy, że w tym wieku OBRAZKI są najważniejsze dla dziecka, które nie umie czytać, dlatego tekst się nie narzuca i jest uzupełnieniem ilustracji, umieszczonym raczej z boku strony. Oczywiście warstwa tekstowa nie jest wcale mniej istotna niż wizualna.
Puciomania dopadła całą Polskę- ale i nie tylko, bo są już tłumaczenia na język niemiecki i chorwacki! Na dowód tego – gdy chciałam zamówić maskotkę Pucia … w pół godziny po ogłoszeniu na Facebook-u, że jest w sprzedaży, już się na nią nie załapałam – muszę czekać na kolejną partię Pućków, aby sprezentować go Franiowi i sobie (bo ja także jestem jego ogromną fanką)
Skąd ta ogromna sława Pucia wśród maluchów? Chyba właśnie stąd, że jego świat i emocje są przedstawione w tak prosty i łatwy sposób.
Gorąco polecam! 🙂