Tego NIGDY nie rób! – to może opóźnić rozwój mowy Twojego dziecka
Tajemniczy tytuł artykułu, prawda? Gdzieś usłyszałam, że im bardziej tajemniczo tym więcej ludzi zerknie na niego – z ciekawości, a w związku z tym tematem właśnie o to mi chodzi! Bardzo, bardzo chcę, aby każdy rodzic wiedział o tym, o czym dzisiaj napiszę. Dlatego ślijcie dalej, jeśli możecie i niech świadomość tego JAK mówić i JAK nie mówić do swojego dziecka, wśród rodziców wzrasta 🙂
W rozwoju mowy dziecka, około 2-go roku życia, pojawia się nagły wzrost słownictwa w parze z burzliwym rozwojem emocjonalnym, a to daje mieszankę wybuchową. Kto ma w domu dwulatka wie o czym mówię… kto nie… dowie się w przyszłości 🙂
Przywołam Wam takie obrazki:
- Dziecko samodzielnie zbudowało z klocków garaż dla swoich resoraków. Biegnie do Was rozemocjonowane, żeby się pochwalić, że udało mu się to zrobić bez niczyjej pomocy. Opowiada powtarzając się, nieco jąkając, szuka odpowiedniego słowa, złości się, w końcu udaje się znaleźć słowo i dziecko kończy wypowiedź. Teraz Ty – rodzicu jesteś dumny, że ten mały smyk samodzielnie poradził sobie z zadaniem i do tego umiał o tym opowiedzieć. Ta historia może mieć jednak dalszy ciąg. Maluch zauważa na ladzie w kuchni jeszcze jednego resoraka. Kolejne emocje kipią z małego budowniczego, a Wy nie wiecie o co chodzi. Dziecko szlocha i ciężko go zrozumieć. Chcecie pomóc – rzecz jasna. Idziecie intuicyjnie do zbudowanego garażu i próbujecie rozpoznać problem. Z urywanych płaczem półsłówek dowiadujecie się, że Wasze dziecko nie uwzględniło w planie budowy garażu miejsca jeszcze dla tego jednego resoraka i najzwyczajniej się nie zmieści. Dalsze scenariusze mogą być bardzo różne, dziecko może zaakceptować plan przebudowy, ale też w złości może go zburzyć lub zanosić się płaczem.
- Macie umówioną wizytę u lekarza o godzinie 11. Droga zajmuje Wam 10 min. Aktualnie ubieracie buty a jest godzina 10.50 – wiecie, że się spóźnicie. Kwestia tego jak bardzo. Wasze dziecko zobaczyło właśnie jak pająk schwytał muchę w pajęczynę. Co to za historia! Dla dziecka to coś bardzo niesamowitego! chętnie by o tym porozmawiał i pooglądał co będzie dalej, zupełnie jak Wy dobry film. Dla Was to nic nadzwyczajnego a dodatkowo goni Was czas…
Po co te historie? Chciałam zwrócić Wasza uwagę na dwie rzeczy – emocje i komunikację (język).
W pierwszej sytuacji: dziecko chce Wam bardzo dużo opowiedzieć, ale szuka słów, które gdzieś się mu „zapodziały” w główce.
Jaki może być błąd rodzica w tym przypadku? – popędzanie, podpowiadanie słów, kiedy widać, że dziecko aktywnie szuka, poprawianie po każdym słowie, śmianie się, karcenie za jąknie się, odsuwanie na bok, zajmowanie się inną rzeczą, ignorowanie dziecka i tego co chce powiedzieć. Prowadzi to do złości i frustracji dziecka, w efekcie czego może się nieco wycofać a nawet zabierze mu to radość z wykonanego zadania. Dodatkowy problem, który pojawi się, gdy dziecko zobaczy zagubiony resorak na blacie stołu, w połączeniu z którąś z wymienionych postaw rodzica, sprawi, że maluch będzie miał nie mały ciężar emocji do udźwignięcia. Z rozwojem mowy ma to wiele wspólnego, bo po pierwsze blokujemy swobodę wypowiedzi dziecka a po drugie, kiedy nie wykazujemy naszego zainteresowania tematem w podobnych sytuacjach, to dziecko zablokuje się i nie będzie miało ochoty już dzielić się z nami takimi sukcesami.
W drugiej sytuacji: dziecko zachwyca się pajączkiem, a my musimy biec do lekarza. Błędy rodzica mogą być podobne do tych wyżej, dołożyłabym zignorowanie zjawiska i szybkie zabranie dziecka, bez słowa, do samochodu czy z sucho rzuconym „to nie istotne”. Tutaj emocje, w głównej mierze, dotyczą nas. Bo to my się spieszymy do lekarza, to my się znamy na zegarku.
Co robić? W pierwszej kolejności opanować emocje, poświęcić 3 minuty spóźnienia więcej i przeprowadzić z dzieckiem krótki dialog, nie ucinający jego ciekawości świata i nie wywołujący negatywnych emocji dziecka, związanych z szybkim przemieszczeniem się do auta. Np.: – Co za pająk! Jak on to zrobił, że tak szybko owinął muchę pajęczyną! To bardzo ciekawe! Musimy o tym poczytać. Może znajdziemy później książkę, w której jest coś napisane o życiu pająków? Ciekawe co zobaczymy, jak wrócimy za godzinę od lekarza. Teraz niestety musimy już iść, bo Pan doktor czeka.
Po pierwsze: zainteresowaliśmy się tematem, wzbudziliśmy jeszcze większa ciekawość dziecka, stworzyliśmy sobie okazję do porozmawiania na ten temat w bardziej sprzyjających okolicznościach i poszukania informacji. Po drugie: poinformowaliśmy dziecko o tym, że niestety już musimy iść i podaliśmy powód.
Nasz maluch chce bardzo dużo powiedzieć i zdarza się, że brakuje mu odpowiedniego słowa w efekcie czego – złości się. Często spotykamy w tym okresie rozwojowe „jąkanie się”. Rodzic bardzo chce pomóc swojemu dziecku w wysłowieniu się, pospiesza go, MÓWI ZA NIEGO.
Nie rób tego! Kiedy widzisz, że dziecko się stara i szuka słów to daj mu dokończyć zdanie, pomyśleć, znaleźć wyraz. Nie podpowiadaj za wcześnie. Poczekaj. Jeśli zobaczysz, że dziecko skończyło swoją wypowiedź lub poddało się i nie próbuje jej kontynuować, to powtórz zdanie w poprawnym brzmieniu dla języka polskiego lub podrzucić słowo, którego nie mógł sobie przypomnieć.
Dlaczego przerywanie i dodawanie swoich „3 groszy” jest niebezpieczne?
– Bo hamujemy spontaniczną mowę dziecka, blokujemy jego próby, a wiemy, że dziecko nauczy się mówić tylko dzięki okazji do wielokrotnych powtórzeń, prób i kombinacji. Dokładnie tak jak np. z jazdą na rowerze,- nauczymy się tylko wówczas, gdy będziemy mieć za sobą odpowiednia ilość prób.
Wystrzegaj się także słów POWTÓRZ i POWIEDZ. Często słyszę z ust rodziców „no powiedz, przecież wiesz” , „powtórz LO-DY”, „powiedz Pani ile masz lat?” Są to słowa często nadużywane w momencie, kiedy rodzic chce zademonstrować komuś umiejętność dziecka. Działa to mniej więcej tak, kiedy namolna, nielubiana i rzadko widziana ciocia chce nas przytulać i wycałować, mówiąc: no chodź, daj buziaka – a my tego nie chcemy…, no jak nie chcemy to nie damy tego buziaka tylko dlatego, że ktoś tak mówi. Te słowa używane w nadmiarze także blokują rozwój mowy dziecka bo… dziecko może się wstydzić mówić coś przy obcym czy na pokaz, a my stawiamy go w mało komfortowej sytuacji, przez co wycofa się i nie będzie powtarzał za nami: bo my tak chcemy, bo… być może słowo, którego oczekujemy nie jest jeszcze w mózgu w szufladce o nazwie słownik czynny a jedynie w tej z nazwą słownik bierny. Dziecko może rozumieć co to za rzecz ale jeszcze samodzielnie jej nie nazwie czy nie powtórzy. Osobiście preferuję pytania bezpośrednie. Ponieważ, to pozwala zbudować odpowiednią relację na linii nadawca – odbiorca, bez pośredników. Kiedy przychodzą do mnie nowe dzieci to JA pytam „jak masz na imię? Z kim przyszedłeś? Jak ma na imię Twój brat?” itp. Nie lubię, kiedy miedzy nami jest pośrednik. Oczywiście nie każde dziecko ochoczo odpowie, często jest tak, że kiedy rodzic powtórzy moje pytanie to mały pacjent odpowie, ale pytanie nie jest poprzedzone dodatkowymi słowami: „no powiedz Pani jak masz na imię?” tylko zwyczajnie „jak masz na imię?”
Podsumowując:
Tego NIGDY nie rób! Czego?
– nie ponaglaj wypowiedzi dziecka;
– nie przerywaj i nie dodawaj swoich słów;
– nie poprawiaj w trakcie trwania wypowiedzi ;
– nie podpowiadaj, gdy widzisz, że dziecko zastanawia się nad słowem;
– nie używaj w nadmiarze słów POWIEDZ i POWTÓRZ (szczególnie przy obcych)
Co robić? Po prostu mówić, mówić, gadać, mówić i dać czas na zastanowienie się i powtórzenie. Kiedy przyjdzie na to pora, dziecko powtórzy. Oczywiście wszystko zgodnie z normą! Jeśli dziecko nie powtarza spontanicznie naszych samogłosek, sylab czy słów, w odpowiednim wieku dla tej umiejętności, to dobrze jest odwiedzić logopedę, wprowadzać program słuchowy i inne stymulacje językowe.
O tym co robić, kiedy dziecko nie powtarza już w artykule za tydzień.