Jaki powinien być SKUTECZNY logopeda?
Coraz częściej, na różnego typu grupach ogłoszeniowych, widzę zapytania o SKUTECZNEGO logopedę. Skłoniło mnie to do napisania artykułu w którym przedstawię sylwetkę tak poszukiwanego specjalisty 🙂
Jaki on jest?
Tak naprawdę taki, jaki chcieliby rodzice aby był – czyli ilu rodziców tyle wersji SKUTECZNEGO logopedy. Może być tak, że logopeda z powodzeniem poprowadzi terapię z jednym dzieckiem, ale z drugim nie pójdzie już tak łatwo, a przecież to ten sam SKUTECZNY logopeda… jak to możliwe?
Podkreślam słowo SKUTECZNY, bo chciałabym abyśmy się nad nim zastanowili. Bardzo nie lubię tego słowa. Dla mnie skuteczny może być lek, ponieważ jego skład jest tak dobrany, by odpowiednio działał i przynosił pożądane efekty, np. ulgę w bólu. Jednak i w tym przypadku zdarzają się sytuacje, gdzie lek nie działa i szukamy innego. W ulotce określony jest, poza składem, także czas i częstotliwość przyjmowania oraz przeciwwskazania, m.in. by nie łączyć z innymi lekami. Pozostanę przy porównaniu człowieka – logopedy do leku, bo rodzice często oczekują przewidzenia czasu WYLECZENIA dziecka.
O ile możemy stworzyć plan terapii i jego cele, o tyle życie może nam trochę w nich namieszać. Przede wszystkim dlatego, że dzieci są różne. Czy zatem jeśli plan terapii nie zostanie wypełniony w odpowiednim (zakładanym) czasie to znaczy, że logopeda jest NIESKUTECZNY? Chcąc uprzedmiotowić logopedę (przy porównaniu do leku), moglibyśmy stworzyć ulotkę z czasem i częstotliwością przyjmowania terapii logopedycznej, oraz przeciwwskazaniami, czyli wszystkim tym, czego nie powinniśmy robić jako rodzice aby terapia szła do przodu. Tak jak w przypadku leku nie ma mowy o lekkich odchyleniach, tak podczas terpaii powinnismy się trzymać podanych wskazówek i zaleceń. Jeśli w ulotce jest mowa o tym, by nie łączyć leku z alkoholem to tego nie robimy. Jeśli logopeda mówi, że dziecko absolutnie nie może spożywać cukru (bo wzmaga zachowania niepożądane) czy oglądać telewizji (bo prowadzi do przestymulowania prawej półkuli) to także nie może być wyjątków i norm dopuszczalnych. W przypadku tego konkretnego dziecka i tych konkretnych założeń tak musi być i tak stoi w ulotce. Wpływa to mocno na ową SKUTECZNOŚĆ terapii – na to nie ma wpływu logopeda, a użytkownik leku (terapii) czyli rodzic i dziecko. Jeśli logopeda zaleca ćwiczenie z dzieckiem w domu, to także jest bardzo istotne w kontekście powodzenia terapii. Od kiedy jestem rodzicem, rozumiem dużo bardziej, że można nie mieć na to czasu, trzeba pamiętać jednak, że wpływa to na ową SKUTECZNOŚĆ logopedy. Dlatego jeśli łatwo przychodzi ocenianie nam specjalisty, zastanówmy się, czy my wypełniamy wszystkie jego zalecenia.
Tak naprawdę to nie logopeda ma być skuteczny a terapia, czyli proces do którego należą także i rodzice i ich praca z dzieckiem i nad dzieckiem. Bardzo krzywdzące jest powiedzenie, że: dziecko chodzi do logopedy trzy miesiące i nic, ten logopeda nie jest skuteczny, nie działa, jest kiepski. Znajdźmy małą różnice w porównaniu, które zastosowałam: lek może działać przy niewielkiej kontroli osób trzecich, logopeda oddziałuje na dziecko w połączeniu z jego ogromną pracą w domu, jest tylko (acz bardzo ważną) częścią terapii.
Jeśli mamy w terapii dziecko z uszkodzeniami neurologicznymi, to NIGDY nie jesteśmy w stanie określić efektu i czasu terapii. Może ona stać w miejscu bardzo długo, może ona pójść błyskawicznie, a potem znowu nastąpić regres, możemy także pracować tylko nad tym, by utrzymało się to co jest (a nie pogarszało).
Dlatego własnie na pytanie rodzica: ile czasu zajmie terapia mojego dziecka? odpowiadam szczere – NIE WIEM lub TO SIĘ OKAŻE.
Znacznie bardziej wole określenie DOBRY logopeda niż SKUTECZNY LOGOPEDA.
Dobry logopeda to taki, który ma podejście do dzieci, zna się na rzeczy i wie co robi, wie jak pokierować rodzicami, aby terapia przynosiła jak najlepsze efekty dla tego konkretnego dziecka. Jedno dziecko z podobnymi, na pierwszy rzut oka, problemami może pójść w terapii znacznie szybciej niż inne. Nakłada się na to wiele zmiennych, poza zaangażowaniem rodziców, częstotliwością i jakością ćwiczeń, liczy się jeszcze indywidualne uwarunkowanie zdolności percepcyjnych dziecka. Musimy też pamiętać o tym, że najlepszym modelem terapii jest mniej a częściej. Nie możemy załatwić terapii w jednym dniu w ciągu 5 godzin, co zwolni nas z pracy codziennej przez pozostałe dni tygodnia. Percepcja i koncentracja dziecka wyłączy się bowiem po 45 -60 minutach, a reszta ćwiczeń nie da żadnych efektów. Kiedy zajęcia z logopeda są raz lub dwa razy w tygodniu pamiętajmy, że pozostaje nam jeszcze 5 dni do pracy z dzieckiem w domu. Regularność i powtarzalność jest bardzo istotna.
Jest także druga strona medalu. My – logopedzi – nie jesteśmy specjalistami w każdym zaburzeniu mowy. Musimy się także umieć do tego przyznać, bo nie chodzi tu o nasza dumę a o dobro dziecka. Jeśli widzimy, że nie mamy pomysłu czy planu dalszej terapii, powinniśmy skierować dziecko do innego specjalisty, który zobaczy może coś więcej niż my, bo akurat dane zaburzenie będzie w jego kręgu specjalizacji. Powinniśmy sami też szukać rozwiązań, szkolić się, dowiadywać u bardziej doświadczonych i zgłębiać literaturę. Logopeda to zawód mocno rozwojowy, gdyby nie masa szkoleń, na których aktualizuje się swoją wiedzę, to ta zdobyta na studiach staje się niewystarczalna, jest ona raczej bazowa. Są wśród nas ludzie z różnym doświadczeniem życiowym i terapeutycznym, ktoś, przysłowiowo, zjadł zęby na terapii mutyzmu, a ktoś inny nie miał nigdy takiego przypadku w gabinecie i zaburzenie to zna tylko z teorii.
To co z tym skutecznym logopedą? – pamiętajmy – nie możemy oczekiwać na początku naszej pracy z logopedą, że dostaniemy odmierzoną, jak w aptece lek, terapię z terminem działania i z datą uzyskania kolejnego efektu. Jeśli jednak widzimy, że ktoś nie przykłada się do pracy, nie tłumaczy nam co i w jakim celu teraz robimy, raczej nie widać w nim zapału do pracy to poszukajmy innego logopedy, pisząc w ogłoszeniu DOBRY (pracowity, zaangażowany, z dobrym nastawieniem do dziecka, kreatywny) a nie SKUTECZNY ;p
Tekst ten powstał bardzo szybko i emocjonalnie. Nie oceniam absolutnie rodziców i nie zrzucam na nich całego ciężaru terapii, chcę raczej pokazać, że jesteśmy partnerami. Nie chcę także bronić kiepskich logopedów, chcę jednak pokazać, że nie możemy zbyt szybko wydawać osądu na terapeutę.
Bardzo dobrze napisane! Zgadzam się w stu procentach. Piszę jako mama dziecka z problemami. Logopeda był dla mnie kierunkowskazem. Pokazał jak działać, co robić i którędy podążać. Nie oszukujmy się – 3 razy w tygodniu po 30 minut z logopedą to kropla w morzu. Niestety albo stety – bardzo dużo zależy od rodzica i od czasu jaki poświęci dziecku. I zawsze jest czas! Dla mnie nie ma tu tłumaczeń, że pracuję i nie mam czasu! Nie! Walczymy o dobro dziecka, a ćwiczyć z nim możemy wszędzie! Choćby przy przygotowywaniu obiadu, sprzątaniu czy wstawianiu prania – trzeba tylko trochę chęci. I nie można oczekiwać od logopedy cudów! Bo cuda zdarzają się ale bardzo rzadko. Czasami słyszę od koleżanek, że one mają być mamą dla swojego dziecka a od terapii jest logopeda – odpowiadam im – gówn** prawda – wybacz! Ale zrzuca się na logopedów cały ciężar i oczekuję efektów po 2 miesiącach…. A taka mama wraca po pracy do domu i włącza dziecku tv i ma z głowy…. Bezsens! Terapia to ciężka praca zarówno specjalistów jak i rodziców i wielka szkoda, że nie wszyscy to rozumieją. Pozdrawiam mocno!
Bardzo, bardzo dziękuję za taki ciepły komentarz od MAMY 🙂 pozdrawiam równie mocno! 🙂